Translate

sobota, 17 października 2015

Rozdział 8

                                                                      8

Dzięki Elijshy dowiedziałam się dość dużo a mianowicie: White Common House został założony 8 stycznia 1850 roku i o dziwo jest to też data odnalezienia jakiegoś chłopca wychowanego przez zwierzęta, serio, dobra dalej, założycielem był Thomas White od którego właściwie powstała część nazwy ośrodka, dalej, po pożarze budynek zamknięto na pięć lat, by odnowić budynek, o a teraz coś na temat „Poziomu X” więc powstał w 1856 roku dla tych „najbardziej potrzebujących pomocy” i to właśnie najprawdopodobniej z tego powodu wybuchł pożar. Mój piękny monolog przerwał Kol.
-Hej piękna.
-Hej.
-Ktoś przyjechał do ciebie, z bardzo daleka.
-Kto?
-Nie wiem, idziesz?
-Tak, skoro przyjechał z daleka to pewnie ma jakąś ważną sprawę- złapałam bluzę i razem poszliśmy w kierunku „sali wizyt”.


                                                                            ***

Jak się spodziewałam było tam mało ludzi, rzadko pojawiają się goście w zwykłe dni tygodnia, no chyba że masz urodziny bądź imieniny. Kol prowadził mnie w kierunku krzeseł obok okna, lubię to miejsce, za oknem
zawsze widać piękny zachód słońca, kiedyś chodziłam tu codziennie i patrzyłam, a teraz jakoś przestałam nawet nie wiem dlaczego przestałam, ale mniejsza z tym, na wskazanym miejscu siedziało jak się później przekonałam dwoje blondynów. Stanęłam jak wryta, gdyż po chwili zrozumiałam kto to jest, a mianowicie mój starszy brat.
-Scott!
-Izzy! Hej, jak się trzymasz?
-Jejciu, myślałam że wyjechałeś ze Stanów na dobre
-No co ty, serio tak pomyślałaś?
-Może.
-Izzy...-mruknął Kol.
-A właśnie to mój przyjaciel Kol, Kol to jest Scott, mój starszy brat.
-Hej.
-Cześć, a już tak a propos poznawania się, to jest moja dziewczyna Agata -Wskazał na piękną blondynkę.
-Hejka!- Powiedziała melodycznie.
-Hej -Odpowiedziałam z Kolem w tym samym momencie.
-Dziewczyna? -Zapytałam.
-Tak, poznałem ją jak byłem w Polsce, w jednym barze.
-Łał...to znaczy świetnie...gratulacje...mam nadzieję że ułoży się wam bardziej niż...no wiesz...mi i Deanowi

-Boże...zapomniałem...Izzy ja cię przepr -nie usłyszałam więcej, ponieważ wybiegłam z sali, chciałam być teraz sama i płakać. Wbiegłam do pokoju i zaczęłam płakać. 



=================

Bum! Kto wiedział że Izzy ma brata! Pisać czy się podobało.
Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. bardzo fajne opowiadanie :) czyta się tak lekko i przyjemnie i ma się ochotę na więcej :)

    http://bringyourlove-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń