Translate

wtorek, 20 października 2015

Rozdział 9


                                                                                     9

Zauważyłam że Kol jest moim aniołem stróżem, jest przy mnie zawsze gdy potrzebuje kogoś, tak jak w tej chwili, siedzi już chyba 20 min u mnie w pokoju stale mnie rozśmieszając. Przyznam się wam, tak na serio to z początku niezbyt go lubiłam, ale później okazał się być świetnym przyjacielem, serio, jeszcze nigdy nie miałam takiego przyjaciela jak Kol.
- Hej -pstryknął mi palcami przed twarzą- słuchasz?
-Tak.
-To co przed chwilą powiedziałem?
-Że twój przyjaciel ma domek nad plażą i jeździcie tam żeby surfować.
-Nie, mówiłem o tym jakieś pięć minut temu, a teraz pytałem się czy chcesz się napić herbaty?
-Okej -Wstał pierwszy i wyciągnął ręce by pomóc mi wstać, ale ponieważ jestem niezdarą to zahaczyłam butem o łóżko, gdyby Kol mnie nie złapał miałabym już stłuczony nos. Staliśmy teraz tak blisko siebie że czułam na sobie jego oddech i wtedy mnie pocałował, a ja ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniłam pocałunek. Nie trwał zbyt długo, ponieważ w porę się ocknęłam.
-To jak z tą herbatą?
Otworzył drzwi i gestem zaprosił do wyjścia.
-Proszę bardzo.
-Dziękuję.
Wyszliśmy i udaliśmy się w kierunku stołówki.

                                                                                     ***

Tak jak myślałam była zatłoczona, zawsze jest, widać wszystkich tu ciągnie do jedzenia. Kol podszedł do okienka, a ja poszłam szukać miejsca, niestety nigdzie nie było pustego stolika więc to znaczy że musimy się przysiąść do kogoś, a ta opcja nie zbyt mi się podoba.
-Izzy – Doskonale znałam ten głos, to była Spencer- Chodź tutaj!
Podeszłam w jej kierunku, siedziała z jednooką Sussan.
-Siadaj z nami – Wskazała na miejsce.
-Jestem z Kolem.
-Zmieścimy się wszyscy.
-Okej -Pomachałam do Kola by mógł mnie znaleźć.
-Więc, byłam dzisiaj w bibliotece i znalazłam tam świetną książkę, w formie pamiętnika pisanego przez Tessę Smith.
-Spenc, bez urazy ale mnie nie ciekawią książki.
-To niech zaczną bo to jest pamiętnik jednej z niewielu którzy należeli do projektu x oraz przeżyli pożar.
-Jak to?Przecież nie udostępniają takich źródeł.
-Nie, po prostu nie masz przyjaciół w formie pani bibliotekarki, a teraz masz – podała mi skórzany pamiętnik – O i nie zniszcz go.
-Okej dzięki.
-Za co dziękujesz? - Przyszedł Kol z dwiema herbatami, cukrem i łyżeczkami.
-Nie nic – Wzięłam herbatę bez cukru i upiłam jak zawsze duży łyk, czego od razu pożałowałam, bo poparzyłam się w język.
-Więc wiecie na jakie studia idziecie? - Zapytała Sussan.
-Stanford University – Powiedział Kol.
-Harvard – Rzekła dumnie Spencer.
-Ja jeszcze nie wiem, a ty Sussan?
-Też nie wiem.
Gadaliśmy tak jeszcze dobrą godzinę, później wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc pomyślałam że ja też już pójdę, lecz kiedy podchodziłam do drzwi Kol stanął mi na drodze.
-Nie masz przypadkiem ochoty na bilard?
-To tutaj jest bilard?
-Tak, więc? - Spojrzał błagalnie oczami.
-Okej.
-Świetnie! Tędy proszę.


                                                                                      ***

Do sali z bilardem przechodziło się przez bibliotekę, i tutaj sobie odpowiedziałam na pytanie dlaczego nie wiedziałam o bilardzie, bo nie czytam książek. Sala na moje szczęście była pusta.
-Od razu mówię że jestem w tym kiepska.
-Na pewno nie jest tak źle.
Kol poszedł do schowka po bile i kije do gry więc mam czas na rozejrzenie się, choć to była w sumie normalna sala, pomalowana na żółto z drewnianą podłogą i tyle, żadnego okna, tylko ogromna lampa nad stołem.
-Więc panie mają pierwszeństwo – Podał mi kij.
-Okej...więc.


-Źle trzymasz kij.
-Więc panie nauczycielu jak mam go trzymać?
-Więc najpierw zegnij łokcie i uformuj palce w mniej więcej coś takiego - Starałam się powtórzyć każdy jego ruch - i teraz jak najmocniej uderz w białą bilę.
-Okej - uderzyłam w bilę i kilka wpadło! - Jej!
I tak na przemian wbijaliśmy bile, no i muszę przyznać że Kol jest lepszy ode mnie, ale i tak miło spędziłam czas, serio. Po jakimś czasie Kol odprowadził mnie do pokoju, rozmawialiśmy przez całą drogę o bzdetach, gdy doszliśmy zbliżył się do mnie i pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek, był długi i namiętny, i muszę przyznać że marzyłam o nim. Nagle przypomniałam sobie o książce którą dała mi Spencer. Wyrwałam się z pocałunku.
-Coś się stało? - Zapytał.
-Zostawiłam książkę na stołówce.
-Masz jeszcze 5 minut za nim ją zamkną.
-Świetnie! - Pobiegłam w stronę stołówki zostawiając Kola samego. Po drodze oczywiście się poślizgnęłam i wpadłam na drzwi, jejciu jak to bolało. Na stołówce nikogo nie było, więc od razu udałam się w kierunku stolika przy którym siedzieliśmy, i na moje nieszczęście nie było tam książki.
-Szlak - Zaczęłam szukać jej po całym pokoju, lecz niestety na darmo. Zrezygnowana wróciłam do pokoju, byłam wściekła na siebie. Rzuciłam się na łóżko i poczułam że coś jest pod kołdrą. Wstałam i sprawdziłam co to jest.
-Pamiętnik? ale jak? - Wzięłam go do ręki i otworzyłam na pierwszej stronie. Z książki wyleciała mała kartka, podniosłam ją.

Co ty byś beze mnie zrobiła? Co nie Izzy?

                                                     Poziom X 




                                                         =======================

                                YeY nowy rozdział! Jejciu jest już ponad 600 wyświetleń! 

                                                             
                                                                Czytanie=Komentowanie


                                                              

1 komentarz: